Podczas Krakowskiego Biegu Niepodległości słuchałem losowych utworów z mojej czterogodzinnej listy biegowej. Na ostatniej prostej usłyszałem Obywatela G. C., metę mijałem słysząc bicie serca i słowa:
„Nie pytaj mnie, dlaczego myślę, że Że nie ma dla mnie innych miejsc”,
Pięć lat wspólnej pracy, nauki, ważnych i mniej ważnych rozmów, radości, czasem trosk. Pięć lat przy Uczniach tej klasy starałem się być lepszym niż jestem.
Wzruszyły mnie słowa wdzięczności: Best teacher and friend
Moje uczucia, gdy niewidomi uczniowie dzielili się swoją wiedzą ze studentami Politechniki Krakowskiej. Świetnie się przygotowali i perfekcyjnie przedstawili zagadnienia dotyczące dostępności cyfrowej.
Miałem pokusę, by wejść za katedrę, stanąć obok nich.
Taki żart nauczyciela pamiętam ze szkoły. Niektórzy się śmiali, niektórzy nie zauważyli, był też ktoś, komu ten ułamek ułamka pogardy przeważył szalę poczucia beznadziei.
Ten niewinny żart i wiele innych historii wróciło, gdy czytałem Dzieciaki Dawida Karpiuka. W czasie studiów byłem kuratorem społecznym. To niezwykłe, jak historie Dawida i te, które pamiętam, są do siebie podobne, jak podobne do siebie są schematy nieszczęścia.
„(…) a czasem jest tak, że jesteś na granicy i jeszcze, kurwa, miligram, zero, zero jeden pogardy więcej i się rozpadniesz na milion części, i się już nigdy nie złożysz do kupy. Weszła do szkoły akurat w czasie dużej przerwy. Przeszła długim korytarzem, a TEN chłopak odprowadził ją śmiechem.”
Z powodu neuroróżnorodności zaufanie, wiara w samodzielność ucznia nie są oczywiste, natomiast okazanie zaufania – bezcenne. Na wycieczce szkolnej dyskretnie patrzyłem na ucznia, który dostał „czas wolny”. Był bardzo zadowolony, dumny.
I jeszcze jego samodzielny powrót z dworca do domu. Wiedziałem, że wszystko będzie dobrze, ale musiałem się upewnić. Wzruszyłem się słysząc w telefonie uśmiechnięty głos mamy chłopca.